Bajka. Tak jednym słowem opisałabym nasz pobyt w Sopocie na Campingu Park 45. Pomyśleć, że mało brakowało, a w ogóle byśmy tam nie dojechali. W Trójmieście miałam wybranych dosłownie parę kempingów, które wydawały mi się ciekawe pod kątem lokalizacji i spodziewanej jakości. Park 45 był pierwszym, do którego zadzwoniłam z drogi. I co? Usłyszałam, że nie ma miejsc!
Pełne kampingi w Trójmieście
Park 45 odwiedziliśmy na początku naszej caravaningowej przygody w 2018 roku. Byliśmy podjarani tym, że z przyczepą jesteśmy tacy „wolni”, możemy jechać gdzie chcemy i kiedy chcemy, bez wcześniejszych rezerwacji. Z takim właśnie pozytywnym nastawieniem ruszyliśmy nad morze. Zderzenie z rzeczywistością przerobiliśmy po drodze, kiedy zdecydowaliśmy tak dla hecy zadzwonić do paru wybranych kampingów z zapytaniem o możliwość przyjazdu z przyczepą. Brak miejsc okazał się niestety normą. Tylko w Park 45 usłyszałam, że możemy podjechać i jeśli nic się nie zwolni, postawimy na noc przyczepę na parkingu z możliwością korzystania z sanitariatów i czekamy na wolne miejsce. Akt desperacji? A owszem. Był wieczór, dzieci zmęczone podróżą… Postanowiliśmy jednak szukać szczęścia w Sopocie i licząc na farta pojechaliśmy prosto do Park 45. Okazało się, że miejsce się dla nas znajdzie i po chwili mieliśmy przyczepę zaparkowaną w punkcie docelowym 🙂
Park 45 – pierwsze wrażenia
Moje pierwsze wrażenie to profesjonalna obsługa w recepcji. Drugie wrażenie – totalny tłok. Przyczepa przy przyczepie i wykorzystany niemal każdy wolny kawałek trawy (i nie tylko trawy, bowiem niektóre kampery rozkładały się na uliczce centralnie przed sanitariatami, co wydaje mi się lekką przesadą. Jeśli jednak ktoś odnajduje przyjemność w odpoczynku przed toaletami – któż mu zabroni). Trzecie wrażenie (które zresztą nie opuściło mnie przez cały pobyt) to doskonały serwis. Pracownicy służb porządkowych byli wszędzie i ciągle coś pucowali. Dzięki temu sanitariaty były czyściutkie i pachnące (bez obaw chodziłam tam pod prysznic ze starszą z córek). Nawet plac zabaw był niemal polerowany.
Świetna lokalizacja campingu przy plaży
Zdecydowany atut Park 45 to doskonała lokalizacja dla rodzin z dziećmi. Wyjście z kempingu w zasadzie prosto na deptak przy plaży. To ważne, szczególnie jeśli na plaże wybieracie się obwieszeni jak wielbłądy w: parawan, namiot, foremki, wiaderka, łopatki, grabki kocyk, ręczniki, torby z drobiazgami… Zresztą – wszystkie mamy będą wiedziały o co chodzi 😉 Co więcej, kemping położony jest w zasadzie na granicy Gdańska (Jelitkowa) z Sopotem, co oznacza spokojną część miasta. Spokojna, nie znaczy nudna, bo w jedną stronę blisko centrum (spacerkiem po plaży lub deptaku – czysta przyjemność), a w drugą do Parku Jelitkowskiego. Dzięki temu na plaży nawet w najbardziej upalne dni nie było dzikich tłumów. Ta zresztą na wysokości kempingu była bardzo ładna: szeroka, czysta, z mnóstwem muszelek do zbierania 🙂
Jeśli podróżujecie z małymi dziećmi – dużym atutem jest właśnie wspomniany deptak, znajdujący się na wyjściu z campingu. Jest to ścieżka rowerowo-spacerowa, po której w każdą stronę można przyjemnie spacerować z dziećmi w wózkach, albo wybrać się na rowerową wycieczkę. Dobrze pamiętam, jak nas to cieszyło 🙂 Po drodze co chwilę mieszczą się zejścia na plażę i sporo punktów gastronomicznych.
Infrastruktura campingu Park 45 dla wymagających
Co ważne – kemping był zamykany i każdy z gości posiadał nie tylko opaskę na rękę (która pomagała odróżniać „swoich” od „obcych”), ale także zegarek z czytnikiem magnetycznym do otwierania bramek. Jakby nie patrzeć, tego typu rozwiązania z pewnością poprawiają bezpieczeństwo i zmniejszają ryzyko potencjalnych kradzieży. Na terenie kompleksu znajdowały się także domki, ale żadnego nie udało mi się obejrzeć ze względu na 100% obłożenie.
Ponadto dla gości dostępna była restauracja. Warto tu jednak wspomnieć, że Park 45 ma według mnie charakter kempingu do spania. Jeśli lubicie biwakować, biesiadować i gawędzić z sąsiadami – szukajcie innego miejsca 😉 Tu raczej każdy pilnuje swojego nosa, ceniąc sobie spokój i prywatność. Ja akurat to lubię, ale nie każdemu taka atmosfera przypadnie do gustu.
Niestety nie mam zdjęć sanitariatów, ale zapewniam, że były naprawdę super czyste. Zresztą ogólny standard campingu jest naprawdę bardzo dobry. Poza ściskiem i upychaniem gości jeden obok drugiego – nie mam uwag. To mój wymarzony camping. Przypomnę jeszcze raz, że od naszego pobytu minęło jednak te parę lat i wiele się zapewne na miejsce zmieniło (jeśli wiesz, jak teraz wygląda Park45 – zostaw komentarz). Z informacji na www wynika, że odbywają się tu także zajęcia jogi oraz pobyty dietetyczne.
Do Park 45 chce się wracać, ale…
Miejsce spodobało nam się tak bardzo, że zamiast planowanych 2 nocy zostaliśmy tu aż 5 🙂 Niestety w trakcie naszego pobytu w Zatoce Gdańskiej pojawiły się sinice i przyjemność morskich kąpieli poszła do lamusa ;-( Spakowaliśmy więc naszą przyczepę iiii… w drogę! Rozpoczęliśmy naszą przygodę z Rowami (czytaj TUTAJ)i trafiliśmy na Wagabundę (relacja TUTAJ), a potem na Przymorze, do którego ostatecznie wracamy niemal każdego roku (dlaczego? Przeczytasz TUTAJ).
Jeśli podobał Ci się artykuł, wesprzyj mnie w tworzeniu następnych treści i zostań Patronem mojego bloga: