Kiedy nikomu jeszcze nie śniło się w Polsce o SPA – tu w Szczawnicy rosło w siłę niezwykłe uzdrowisko, którego moc pochodziła z tutejszych wód. To właśnie podziemne szczawy nie tylko nadały imię Szczawnicy, ale także przyczyniły się do rosnącej popularności tego niemal dwustuletniego kurortu.
Szczawnica – uzdrowisko pełne przemian
O Szczawnicy przeczytasz na moim blogu również TUTAJ, wychwalając je, jako miejsce doskonałe dla rodzin z dziećmi. Przyznaję, że pisząc o Szczawnicy nie potrafię chyba pozostać w 100% obiektywna, ponieważ znam to miejsce od dziecka. Szczawnica obecna była w mojej rodzinie od dziesiątek lat z kilku powodów.
Po pierwsze – mam to chyba w genach 😛 Przy okazji artykułu o Krynicy (przeczytasz go TUTAJ) pisałam o wkrętce mojej babci odnośnie uzdrowisk. Uwielbiała Krynicę i pokazała mi licznymi opowiadaniami, jak również wspólnym wyjazdem do miasta Nikifora, w czym tkwi moc uzdrowiskowych klimatów. Babcia kochała Krynicę, ja pokochałam Szczawnicę.
Po drugie, w Szczawnicy znajdował się Papiernik – ośrodek wczasowy myszkowskiej papierni, w której przez dłuższy czas pracował mój dziadek. Ponoć dostał nawet propozycję przeprowadzki do Szczawnicy i dyrektorowania w ośrodku, ale z różnych względów nie mógł przyjąć tej propozycji. Ponadto pierwsza ulotka Papiernika to efekt pracy właśnie mojego dziadka 🙂
Szczawnica wczoraj i dziś
Do Szczawnicy jeździłam wielokrotnie z rodzicami na wakacje i ferie, a po latach wracałam tu z przyjaciółmi lub na samotne urlopy. Od kilku lat odwiedzam ją ze swoją rodziną. Szczawnica – nie wiedzieć czemu – zajmuje w moim sercu szczególne miejsce i czuję się tu jak u siebie. Między 2004, a 2013 miałam niemal 10-letnią przerwę w wyjazdach do Szczawnicy i gdy wróciłam tu po takim czasie – zbaraniałam. Szczawnica zmieniła się nie do poznania! Pijalnia, Cafe Helenka, zdrój Magdaleny i Jana, imponujące schody do Inhalatorium, Dworek Gościnny, którego w ogóle nie pamiętałam, zadbany Park Dolny ze stawem rybnym, fontanny… Dosłownie mnie zatkało. Okazało się, że ominęło mnie ważne wydarzenie w dziejach uzdrowiska.
Zmian było tak dużo, że nie sposób było ich nie zauważyć. Zaczęłam szukać przyczyn takiego obrotu sprawy i dowiedziałam się, że właśnie w 2004 roku Andrzej i Monique Mańkowscy – spadkobiercy hrabiego Adama Stadnickiego, odzyskali przejęty w czasach PRL majątek przodka (trzeba przypomnieć, że właśnie hrabia Stadnicki był jednym z ojców uzdrowiska Szczawnica). W kolejnych latach z Francji wróciły ich dzieci: Christophe w 2004 r., Nicolas w 2008 r. i Helena w 2009 r., rozpoczynając trwający do dziś proces odnowy uzdrowiska i nadania mu dawnej świetności. To był dosłownie „powrót do źródeł” 😉
Historia Szczawnicy w pigułce
Ojcowie uzdrowiska Szczawnica: Józef Kutschera
Historia Szczawnicy jest długa i sięga czasów króla Władysława Jagiełły (to materiał na kolejny artykuł). W skrócie: narodziny uzdrowiska wiążą się ze źródłem, należącym w 1816 r. do sołtysa Józefa Zachwiei (późniejsze źródło Józefina), który sprzedał je w 1820 r. Józefowi Kutscherze. To właśnie on wybudował w Szczawnicy pierwsze zabudowania zdrojowe, zapoczątkował utworzenie Parku Górnego i Dolnego, zbudował dom „Za potokiem” (budynek, przy placu Dietla, obecnie po wielu przebudowach to „Willa Pałac”).
Ojcowie uzdrowiska Szczawnica: Józef Szalay
Wkrótce zdrój wraz z budynkami przeszedł na własność Józefiny Szalay, która z mężem Stefanem zaczęła rozbudowywać uzdrowisko. Największy wkład w rozwój Szczawnicy miał jednak ich syn Józef (to on zaprosił do Szczawnicy słynnego propagatora polskich uzdrowisk – Józefa Dietla, wychwalającego to miejsce, jako najpiękniejszy zdrój Galicji). Józef Szalay przybył do Szczawnicy w 1839 r. po śmierci ojca i w zasadzie poświęcił życie uzdrowisku i jego rozwojowi. To on wybudował piękną oprawę dla zdrojów, rozwijał Park Górny i aktywnie działał na rzecz promocji uzdrowiska w kręgach znanych i szanowanych ludzi (dziś powiedzielibyśmy, że znakomicie budował PR Szczawnicy :-)). Ostatecznie Zakład Zdrojowy zapisał w testamencie krakowskiej Akademii Umiejętności.
Ojcowie uzdrowiska Szczawnica: Adam Stadnicki
Akademia Umiejętności m.in. wybudowała Dworek Gościnny, ale nie radziła sobie najlepiej z zarządzaniem dziełem Szalaya. Ostatecznie sprzedała swoje udziały w uzdrowisku wspomnianemu już Adamowi Stadnickiemu. On także dokładał wszelkich starań, aby Szczawnica rozwijała się pomimo trudnych czasów dwóch wojen światowych. To za sprawą jego pracy (głównie w okresie międzywojennym) powstała pijalnia, inhalatorium, Park Dolny i Willa pod Modrzewiami. Szczawnica rosła w siłę, przyciągając kolejnych kuracjuszy, choć nie obyło się bez trudności. W czasie okupacji uzdrowisko nie działało, a w mieście panoszyli się Niemcy. Z ciekawostek: Willa pod Modrzewiami była schronieniem dla wielu arystokratycznych rodzin i pomimo zajęcia części budynku przez Niemców, posiadłość była punktem przerzutowym i kontaktowym dla AK.
Szczawnica w czasach PRL
Po wojnie, w 1948 .r, Szczawnicę przejęło państwo, a jej rozwój dyktował wówczas w pewnym sensie kult ludzi pracy. Pełną parą ruszyła budowa domów wczasowych i sanatoriów dla poszczególnych grup zawodowych i tak powstał Hutnik, Górnik, Budowlani, Nawigator, Nauczyciel, Papiernik, Dzwonkówka… Kuracjuszami stali się zwykli ludzie, którzy spędzali tu wakacje, dzięki zakładowym ośrodkom. Szczawnica znów była popularna, ale jej rozwój szedł już w zupełnie innym kierunku. Dziś znajdą się zwolennicy tamtych zmian, ubolewający nad upadkiem poprzedniej epoki, ale według mnie prawdziwa świetność uzdrowiska kryje się w wieloletnich tradycjach i pienińskiej architekturze, a nie w budynkach ze szkła i aluminium w typowym dla komunizmu wątpliwym splendorze.
Rodzina Mańkowskich i odbudowa Szczawnicy
Lata mijały, Szczawnica była chętnie odwiedzana przez turystów, ale jednocześnie z biegiem lat i po kolejnej transformacji ustrojowej uzdrowisko z roku na rok traciło dawny blask. Stare XIX-wieczne budynki popadały w ruinę, a postkomunistyczna architektura szpeciła na każdym kroku. Powrót Państwa Mańkowskich stał się plastrem na rozdrapywane rany kurortu, a założona przez nich Grupa Thermaleo wraz z Uzdrowiskiem Szczawnica w ciągu już prawie 20 lat działalności zdołała zrewitalizować wiele miejsc i budynków. To dzięki nim, królowa Pienin sukcesywnie wraca do dawnego blasku (więcej o Thermaleo przeczytasz na stronie thermaleo.pl). Dziś pieczę nad rozwojem uzdrowiska trzymają dzieci spadkobierców, czyli Nicolas Mańkowski i Helena Mańkowska (właściwie księżna Helena Lubomirska-Lanckorońska). Według mnie doskonale czują ducha tego miejsca i małymi kroczkami udaje im się połączyć tradycję i wykorzystać potencjał Szczawnicy.
Powrót do przeszłości, czyli Szczawnica, jaką znałam vs. odbudowa uzdrowiska
Dzięki przydługiemu wstępowi wiesz już, że Szczawnicę odwiedzam od kilkudziesięciu lat. Dzięki temu, miałam okazję obserwować zmiany, jakie przechodziła w ostatnich dziesięcioleciach i chyba lepiej je doceniam, niż osoby, które dopiero teraz poznają piękno tego uzdrowiska. Ze zdumieniem czytam komentarze w Internecie o zaniedbanej Szczawnicy. Mogę się tylko domyślać, że osoby, które to piszą nie wiedzą, jak uzdrowisko wyglądało jeszcze 20 lat temu. Udało mi się wyszperać w domowym archiwum kilka starych zdjęć, aby pokazać różnicę, między miejscem zaniedbanym, a tym, co w ostatnich latach odbudowano.
Zdrój Magdaleny i Jana w Szczawnicy
Szczawnica zawsze była ładna, ale lata temu pijalnia znajdowała się w zupełnie innym miejscu. Było to okrąglak w PRL-owskim stylu położny w miejscu dzisiejszej altany zdroju Magdalena i Jan.
Trzeba tu dodać, że obecna drewniana zabudowa zdroju została wykonana na podstawie jej wyglądu sprzed lat. Tak właśnie wyglądała jeszcze w latach 50. zeszłego stulecia. Choć pamiętam , jak chodziłam z mamą do pijalni w okrąglaku (zazwyczaj na Jana, bo Magdaleny zwykle nie było) i mam pewien sentyment do tego miejsca, to nie ulega wątpliwościom, że teraz altana wygląda zjawiskowo.
Obok zdroju znajdują się imponujące nowe schody wybudowane na wzór paryskich schodów do bazyliki Sacre-Coeur i prowadzące do odnowionego Inhalatorium (z lat 30. XX wieku). Idąc dalej ulicą Zdrojową w dół mijamy urocze fontanny (szczególnie lubiane przez dzieci) i ruiny Nowego Zakładu Przyrodoleczniczego z 1973 r., które przeznaczane są do rozbiórki. To chyba największa pięta achillesowa uzdrowiska, która zwyczajnie szpeci, podobnie, jak opustoszała Malinowa i dawna kawiarnia Aida – dziś już tylko gratka dla miłośników urbexu.
Pijalnia wód mineralnych w Szczawnicy
Stary budynek „Domu nad zdrojami” z 1863 r. nie pełnił już roli pijalni (na początku lat 90. mieściła się tu pijalnia wód Stefan i Józefina, później znajdowały się tam pomieszczenia biurowe), gdy w 2002 roku wybuchł w nim pożar, niszcząc dach i piętro. Co ciekawe, był to kolejny w tamtym czasie pożar w zdroju. Stare drewniane budynki ekspresowo zajmował ogień, a w mediach można do dziś odnaleźć rzucane mimo chodem tezy o celowych podpaleniach (to z pewnością byłby temat na kolejny artykuł ;-)).
Budynek odbudowano i od 2008 r. ponownie funkcjonuje, jako pijalnia wód mineralnych. „Dom nad zdrojami” odzyskał dawny blask i wygląd, a Willa Szwajcarka (budynek prostopadle połączony z pijalnią) będąca niegdyś spacerowym pawilonem dla kuracjuszy, dostała nowe życie, zamieniając się w przyjemną Cafe Helenkę. Cudownie jest zatrzymać się tu na kawę, gorącą czekoladę czy ciastko i w pełni poczuć niespieszny klimat uzdrowiska, obserwując plac Dietla i charakterystyczną fontannę oraz Willę Pałac.
Willa Pałac i Plac Dietla w Szczawnicy
Plac Dietla z fontanną to jedno z bardziej charakterystycznych miejsc w Szczawnicy. W 2008 roku także ona doczekała się nowej odsłony za sprawą kolejnych inwestycji rodziny Mańkowskich. Wprawdzie w Internecie pojawiają się informacje o usterce fontanny, ale trudno mi się do nich odnieść, ponieważ pomimo wcześniejszych planów, w tym roku do Szczawnicy jeszcze nie dotarłam, a w planach gminnych znalazłam wzmianki o przyszłym remoncie. Coś najwyraźniej jest na rzeczy.
Rewitalizacja parków uzdrowiskowych i ścieżki spacerowe
Pamiętam Park Górny i Park Dolny sprzed lat. Przyznam, że czasem strach było do nich wchodzić (mam na myśli lata 90.) W moich wspomnieniach zapisały się, jako miejsca zaniedbane i częstokroć okupowane przez lokalnych miłośników napojów wyskokowych. Po powrocie uzdrowiska w ręce spadkobierców hrabiego Stadnickiego, nie tylko okolice ulicy Zdrojowej i Placu Dietla dostały nowe życie. Park Dolny jest dziś wspaniałym, pięknym i bezpiecznym miejscem na spacery (także z dziećmi, bo na terenie parku znajduje się niewielki plac zabaw i przede wszystkim uroczy staw z kolorowymi rybkami). Wzdłuż alejek posadzono (i opisano) sporo roślin, które dopełniają całości.
Park Górny może nie przeszedł tak rewolucyjnej przemiany, ale figury, muszla koncertowa i kaplica zostały odnowione (o ile się nie mylę – w pierwszej kolejności). Został tu także odbudowany Dworek Gościnny (z 1864 r.), który spłonął jeszcze w 1962 r. Swoją drogą, gdy zobaczyłam go po raz pierwszy, byłam doprawdy zdumiona, ponieważ kompletnie niczego z tego miejsca nie pamiętałam. Dziś Dworek tętni życiem. Na co dzień działa tu restauracja i odbywają się liczne koncerty i imprezy.
Współcześni wczasowicze mogą nie wiedzieć, że ścieżka spacerowa wzdłuż Grajcarka (a dalej Dunajca) to także stosunkowo nowa inwestycja (finansowana ze środków Unii Europejskiej oraz Gminy Szczawnica). Bezpieczne miejsce spacerów i rowerowych wycieczek, a także urocze mosty nad potokiem to jeden z atutów współczesnej Szczawnicy.
Nowe życie willi i ośrodków wczasowych
Im dłużej piszę, tym więcej wydaje mi się jeszcze do napisania, zatem ten punkt zostawię na kolejne artykuły, a kto wie, może kiedyś uda mi się zabrać za pisanie przewodnika po Szczawnicy w wersji książkowej. Dodam tylko, że w Szczawnicy wiele starych obiektów turystycznych zostało odbudowane i teraz mieszczą się w nich hotele i pensjonaty, np.:
- dawne sanatorium Hutnik z 1960 r. zmieniło się w tym roku w luksusowy Hotel Pieniny Grand z imponującym widokiem ze Sky Baru (inwestycja Thermaleo)
- Willa pod Modrzewiami z 1938 r. (wybudowany przez Adama Stadnickiego) to od 2009 r. Hotel Modrzewie Park ***** należący do Grupy Thermaleo
- Ośrodek profilaktyczno-wypoczynkowy Nawigator to od 2012 r. Hotel Nawigator *** (Thermaleo)
- Willa Marta (dom wypoczynkowy dr. Kołączkowskiego i miejsce spotkań śmietanki artystycznej XIX w.) z 1888 r. została wyremontowana w 2012 r. i funkcjonuje, jako willa z pokojami gościnnymi i restauracja (Thermaleo)
- Zakład Wodoleczniczy dr. Józefa Kołączkowskiego „Hydropatia” z 1889 r., po gruntownym remoncie działa obecnie jako Hotel Maria Wellness & SPA (własność prywatna)
- Pensjonat (Willa) Batory z 1874 r. (wybudowany przez Szalaya; nocował tu sam Henryk Sienkiewicz) to teraz Hotel Batory *** należący do Grupy Hotelowej Szczawnica Park
Nie mogę doczekać się także nowego otwarcia Papiernika, z którym wiążę wiele moich cudownych wakacyjnych wspomnień. Najwyraźniej musi poczekać na swoją kolej. Oczywiście odnowionych zabytków i ośrodków jest jeszcze więcej. Skupię się na wybranych w kolejnych artykułach. Jeśli znasz takie miejsca – napisz o nich w komentarzu lub wyślij do mnie wiadomość, jeśli uważasz, że warto o nich opowiedzieć.
Zmiany współczesnej Szczawnicy, to nie tylko zmiany w uzdrowisku
Wiele starych budynków dostało nowe życie za sprawą Państwa Mańkowskich, ale niektóre pozostają w rękach innych prywatnych właścicieli. Warto tu wspomnieć, że współczesna Szczawnica podzielona jest na uzdrowisko i część miejską, zatem to, co widzimy to efekt pracy, chęci i inwestycji czynionych przez działalność Państwa Mańkowskich (część uzdrowiskowa), gminę (i pozyskane przez nią środki UE) oraz pozostałych prywatnych właścicieli. Oceniając ogólny wygląd miasta, trzeba o tym pamiętać. O ile parki i budynki w okolicach Zdrojowej to zasługa spadkobierców hrabiego Stadnickiego, to atrakcje i piękny deptak (a raczej ścieżka spacerowo-piesza i siłownie na powietrzu) zawdzięczamy gminie i funduszom UE. Raporty z ich działań można znaleźć na stornie miasta: szczawnica.pl. Oczywiście bardzo tu upraszczam. Gdyby rozpisać faktycznie wszystkie inwestycje i ich autorów, musiałby powstać nie tyle kolejny artykuł, ale raczej książka 😉
Szczawnica mnie zachwyca i doceniam zmiany, które w niej zachodzą, cierpliwie czekając na kolejne. Pamiętajmy, że międzywojenną świetność osiągnięto, dzięki stuletniej pracy założycieli uzdrowiska. Takie zmiany nie dzieją się z dnia na dzień. Zachwycajmy się tym, co mamy tu i teraz, wsłuchując w śpiew ptaków i podziwiając widoki z wysokości (jeśli nie z kolejki na Palenicę, to z najwyższego budynku w Szczawnicy 😉 ).
Szczawnica – powrót do przeszłości czy powrót do źródeł?
Hasłem reklamowym Szczawnicy powinien być „Powrót do źródeł”. Osobiście nie mogę już doczekać się kolejnego wyjazdu do Szczawnicy, aby iść na niespieszny spacer po parku, popijając małymi łyczkami wodę ze zdrowiodajnych szczawnickich źródeł i zapisując w pamięci każdą cudowną chwilę, spędzoną w moich ukochanych miejscach 🙂
Aha! Artykuł nie powstał przy żadnej współpracy reklamowej. Naprawdę uważam, że Szczawnica jest piękna 🙂
Jeśli podobał Ci się artykuł, wesprzyj mnie w tworzeniu następnych treści i zostań Patronem mojego bloga: