Kto widział filmik na TikToku, na którym kilkoro młodych ludzi wykopuje na plaży gigantyczny dół, który wykładają folią i wypełniają wodą, tworząc nietuzinkowy basen? Wydarzenie otworzyło oczywiście lawinę komentarzy o parawanach, które nagle stały się synonimem wieśniactwa w każdej postaci. Ludzie, kiedy zrozumiecie, że parawan służy do osłonięcia się od wiatru, a nie rezerwacji miejsca??
Parawany to wieśniactwo
Naprawdę nie pojmuję, skąd wziął się taki hejt na parawany w każdej postaci. Parawan jest charakterystycznym elementem na polskich plażach i odkąd żyję (a to już przeszło 40 lat) i odkąd jeżdżę nad Bałtyk (a jeżdżę też od 40 lat), to parawany na plażach były i nikogo to nie dziwiło. Każdy kto kocha Bałtyk wie, że na plaży często wieje i nie chodzi tu lekką bryzę i delikatne muśnięcia przyjemnie chłodzącego powietrza, tylko o zimny wiatr, który odbiera przyjemność plażowania. Właśnie dlatego, na polskich plażach otacza się swój kocyk czy leżaczek parawanem, aby z kąpieli słonecznych czerpać przyjemność, a nie telepać sie z zimna przy upale rzędu 21 stopni (wiatr mocno obniża odczucie temperatury, o czym za chwilę). I teraz pytam – co w tym jest do diaska wieśniackiego?
Pogoda nad Bałtykiem gwarantowana
Nie jest chyba dla nikogo żadnym zaskoczeniem, że gwarancji pogody podczas wakacji nad Bałtykiem mieć nie będziemy. Jedynym pewnikiem pogodowym jest wiatr, który mniej lub bardziej faluje morzem. W tym roku spędziłam nad Bałtykiem w ukochanych Rowach prawie dwa tygodnie i miałam świetną pogodę. Świetną pogodę czyli około 21-23 stopnie. Z wiatrem temperatura odczuwalna mogła wynieść na plaży 16-18 stopni w niektóre dni. Przez pierwszy tydzień nie miałam parawanu i w niektóre dni na plaży było mi zwyczajnie zimno i nieprzyjemnie. Parawan zatrzymałby wiatr, dzięki czemu odczucie temperatury byłoby zbliżone do jej faktycznych wskazań. Proste. Czy parawanowi hejterzy lubią marznąć? Współczuję.
Rezerwacja terenu parawanem
No i przechodzimy do sedna. Memy z parawanami ustawionymi na plaży o świcie chyba każdy zna. Oczywisty jest także fakt, że jest to delikatnie mówiąc słabe zachowanie niektórych turystów. Z drugiej strony niejednokrotnie na polskich plażach widać gigantyczne strefy, którymi plażowicze zabierają bardzo dużo miejsca, co irytuje tych, którzy nie znajdują go już dla siebie. Bo widzicie – trzeba znać umiar. Nie jest złem parawan sam w sobie, ale dyskusyjna jest kwestia tego, jak go ktoś używa. I do szału doprowadza mnie wrzucanie wszystkich do jednego worka, bo parawan służy do osłony przed wiatrem, a nie do rezerwacji miejsca! Jedna pani napisała mi w poście, że parawany są wieśniackie, ale nie miała żadnego argumentu, dla którego obraża innych. Parawany moi mili nie są wieśniackie. Wieśniackie są zachowania ludzi, również wówczas, gdy bez parawanu rozkładają swój leżak pół metra od mojego, po czym włączają disco polo i katują mnie tym, dokąd nie poddam się i nie zejdę z plaży. To jest wieśniactwo, które czasem kryje się za nieszczęsnym parawanem, a czasem nie.
Od kiedy parawan jest passe?
Mogę się tylko domyślać, że zła sława parawanów pochodzi od złego zachowania plażowiczów, ale mam nadzieję, że nagonka na ludzi używających parawanów zgodnie z ich przeznaczeniem kiedyś się skończy, bo jest to zwyczajnie głupie. Jako matka dodam, że parawan to doskonały sposób na bezpieczną zabawę maluchów na plaży (a każdy rodzić wie, że taki szkrab, który dopiero co zaczął chodzić, przebiera nóżkami w zawrotnym tempie podczas ucieczki do morza). Kiedy nasze dzieci były młodsze, ustawialiśmy parawan w kształcie kółka. Nie zabieraliśmy więcej miejsca, niż zabralibyśmy bez parawanu, ale mieliśmy dzięki temu szansę usiąść na chwilę i popatrzeć, jak dzieci bezpiecznie bawią się w piasku. Nasze dzieci nigdy nie biegały samopas po plaży sypiąc piaskiem na innych i nie wchodziły same do morza (ratownicy to nie opiekunki do dzieci, o czym niektórzy rodzice nagminnie zapominają). To też wieśniactwo?
Tłok na bałtyckiej plaży?
Jeśli jesteś na moim blogu nie pierwszy raz, wiesz już zapewne, że jesteśmy miłośnikami Rowów. To niewielka miejscowość między Ustką i Łebą. Na turystów czekają tu szerokie, piękne plaże, na których nie ma dzikich tłumów, które niektórzy znają z modnych kurortów. W tym roku codziennie rano około godziny 10-11 nie miałam najmniejszego problemu, aby znaleźć miejsce przy brzegu morza. W związku z tym kompletnie mnie nie interesowało, jak dużo miejsca ktoś sobie zajął na plaży parawanem. Na głównym zdjęciu zresztą widać rowskie tłumy 😉 Maruderom mogę jedynie doradzić, aby na kolejne wakacje wybierali mniej popularne miejscowości, w których nie ma problemów z tłokiem na plaży. Może nawet parawany im przestaną przeszkadzać 😉
Basen na plaży we Władysławowie
Na koniec odniosę sie do tego, co spięło poślady połowie Polski w ostatnich dniach. Kilkoro młodych osób utworzyło sobie basen na plaży. Szczerze? Kto za młodu nie robił głupot, niech pierwszy rzuci kamień. Osobiście traktuję to jak żart i zabawę studentów. Czy powinno aż tak oburzać? Może i przesadzili z kreatywnością, ale młodość ma swoje prawa. Inną sprawą jest kwestia zasypania po sobie dołu, czego plażowi budowniczy ponoć nie zrobili. Z wielu powodów każda większa dziura wykopana na plaży powinna być zakopana, aby ktoś w nią nie wpadł (choćby jakiś dwuletni uciekinier, który złapał azymut na morze). W przypadku słynnego basenu na plaży we Władysławowie dziurę musiała zakopać koparka, a nie tak powinno być. Umiar i rozsądek powinien rządzić nie tylko na plaży. Wówczas i problemów będzie mniej, również z parawanami 😉