Genialna rola Kasi Nosowskiej (uwielbiamy ją!!), ciekawa rola Moniki Brodki i mroczne wcielenie Janusza Chabiora w postać Filipa Golarza to mało. Bank rozwaliły podstarzałe wiedźmy, ale może nie zdradzę, kto się w nie wcielił 😉 Powiem tylko, że dla mnie była to wisienka na torcie! Kontynuacja przygód Ady Niezgódki i jej niezwykłej relacji z Albertem zdecydowanie spełniła nasze oczekiwania. W tej części emocji było jeszcze więcej, niż w Akademii Pana Kleksa, a zaskoczenie nową adaptacją ustąpiło miejsca zaskakującym zwrotom akcji.
Magia Kleksa, czy Magia Kina?
Na premierę nowej części czekałam z dziećmi przez rok. Pierwsza — choć niezbyt bliska powieści Jana Brzechwy pt. „Akademia Pana Kleksa” – również podbiła nasze serca. Recenzję pierwszej części nowej „Akademii Pana Kleksa”, która naprawdę okazała się całkiem nową bajką, przeczytasz TUTAJ. Pisząc recenzję najnowszej superprodukcji (bo tak zdecydowanie mogę ją nazwać) nie będę się już odnosić do oryginału ani adaptacji sprzed lat, bo nie ma to sensu. Wszystko na ten temat napisałam w poprzednim artykule. Wiem, że niektórzy recenzenci nadal zatrzymali się na bezcelowym porównywaniu z oryginałem, ale najwyższa pora zrozumieć, że nie jest to adaptacja książki, tylko film oparty na jej motywach.
Zanim jednak zacznę pisać na temat „Kleksa i wynalazku Filipa Golarza”, muszę wspomnieć, że dosłownie kilka dni przed naszą wizytą w kinie, odwiedziliśmy kapitalną wystawę Kleks. Magia kina w Katowicach (przeczytasz o niej TUTAJ). Jest to o tyle istotne, że była to dla nas naprawdę całkiem niezła rozgrzewka przed seansem. Ponieważ na świeżo w pamięci miałyśmy kostiumy i szereg rekwizytów, które grały w filmie, a które widziałyśmy i mogłyśmy dotknąć na wystawie. To zrobiło robotę i dosłownie otoczyło dodatkową magią oglądanie nowego Kleksa. Ale do rzeczy… 😉
Od miłości do zemsty całkiem już blisko…
Oczywiście nie będę opowiadać o fabule, aby nie psuć Ci zabawy, niemniej jednak z trailerów i piosenek możesz wiele się domyślić. Z pewnością ważnym wątkiem jest wyjątkowe uczucie, które pojawia się między Adą i Albertem. Możesz liczyć na kilka naprawdę wzruszających momentów i sporą dawkę emocji. Pojawiają się nowi bohaterowie, sporo tajemnic i niespodziewane zwroty akcji. Nie wiem skąd negatywne emocje i stwierdzenia, że akcja wypstrykała się już na początku we wprowadzeniu do zasad Akademii. Według mnie fabuła była wystarczająco dynamiczna i zaskakująca. Może za wyjątkiem Szpaka Mateusza, który zwyczajnie przynudzał… (sorry Szpaku 😉 za to świetnie zagrał Cię Sebastian Stankiewicz ;-))
Pan Kleks i totalny chaos
O ile w pierwszej części miałam poczucie niedosytu, jeśli chodzi o postać samego Pana Kleksa, którego było stosunkowo mało, to w drugiej części wszystko nadrobił. Poznajemy go jako zupełnie nowego Kleksa pełnego lęków przed realnym światem. Wprawdzie jego bezradność i nieznajomość współczesnej rzeczywistości w wielu momentach jest zabawna, ale szczerze mówiąc, widzę w jego postaci drugie dno. Spostrzegam człowieka, który jest mistrzem w świecie swojej akademii, ale po wyjściu do ludzi okazuje się bezradny jak dziecko. Śmieszne? Może tak, ale czy przypadkiem podobne uczucia nie towarzyszą osobom ogarniętym depresją lub znajdującym się w spektrum? Podejrzewam, że nie taki był zamysł reżysera, ale będąc w kinie, zastanówcie się, czy przypadkiem nie mam racji… Odniosłabym się tu do słów Robina Williamsa (nie mam pewności, czy były to jego słowa, czy kwestia, którą wypowiadał w jakimś filmie, ale w kontekście jego samobójstwa i — jak się okazało — depresji tego wesołego przecież gościa, niniejszy cytat jest bezbłędny…):
Myślałem, że najgorsze w życiu, to być samotnym.
Tak nie jest. Najgorsze w życiu, to być z ludźmi, którzy sprawiają, że czujesz się samotny.
Nie chcę tu przekonywać, że Kleks jest samotny, ale w życiu często okazuje się, że właśnie uśmiechnięte i radosne osoby okazują się zmagać z depresją, ale jest to niezauważane przez otoczenie, ponieważ doskonale grają swoją życiową rolę szczęśliwca. Cóż, trochę odjechałam w tych rozważaniach, jednakże moje skojarzenie poszło właśnie w tę stronę. Ale skoro już mowa o aktorstwie…
Obsada na szóstkę (i nie przesadzam!)
W pierwszej części moim numerem jeden była Danuta Stenka, która zagrała tak odrażającą i straszną wilkuskę, że naprawdę można było jej się wystraszyć. I tym razem nie zabrakło naprawdę doskonałych ról. Oczywiście Ada (Antonina Litwiniak) i Albert (Konrad Repiński) odnaleźli się w swoich postaciach, ale tu nie było już zaskoczenia. Chyba aktorsko bardziej przekonuje mnie jednak Repiński, którego twarz równie doskonale oddaje obojętność robota, co najprawdziwszą rozpacz i złość. Tomasz Kot świetnie zagrał Kleksa w tej nowej odsłonie, o której rozpisałam się aż za bardzo w poprzednim nagłówku. Trochę z niego wariat, ale krytycy, którzy twierdzą jest nieporadnym pajacem, niech sobie zerkną do książki (skoro i tak się do niej uparcie odnoszą), w której Kleks jest odjechany do granic możliwości i cóż — z pewnością nie jest „normalnym” profesorem, więc ocenianie go w kategorii „kto mu dał ten tytuł” jest totalnie od czapy. Janusz Chabior rolą Filipa Golarza sprawił, że cierpła mi skóra (serio, serio!). Wyborny! Mnie przekonał do tego, że jest do gruntu zły. Zielonooka Kasia Nosowska z kolei wcieliła się tak ujmującą wróżkę, że nie mogłam uwierzyć, że to naprawdę ona. Doskonała! Nie spodziewałam się jednak, że z fontanny sączyć drinka będą tak wyborne wiedźmy! (Pisać, czy nie pisać — oto jest pytanie! 😀 I tak znajdziecie je w obsadzie :P). Noszzzz Małgorzata Ostrowska (pamiętamy ja przecież z roli królowej Aby z dawnej adaptacji filmowej) i Katarzyna Figura rozbiły bank! To one są moim numerem jeden tego filmu. Ge-nial-ne!
Muzyka z Pana Kleksa
Przyznam, że na początku muzyka do nowej „Akademii Pana Kleksa” nie wpadła mi w ucho. Za bardzo miałam wbite w pamięć szlagiery ze starej adaptacji, na których wychowało się moje pokolenie. Z czasem jednak polubiłam nowe kawałki i charakterystyczny bit, który pulsował na ścieżce „Akademii Pana Kleksa” i pulsuje równie mocno w „Kleksie i wynalazku Filipa Golarza”. Wiodąca piosenka filmu, czyli „Wynalazek Filipa Golarza” jest po prostu przepiękna:
A „Leń”? Nie wiem, kto zdecydował o tym, że zaśpiewa ją Czesław Mozil i to właśnie w totalnie swoim stylu, ale to była świetna decyzja. To najprawdziwszy „Leń”:
Film z morałem — kto to widział?
Zasadniczo każdy recenzent ma prawo do subiektywnej oceny. To fakt. W pewnej recenzji przeczytałam jednak krytykę faktu, że w Kleksie i wynalazku Filipa Golarza jest morał. Serio! Bo kto to widział moralizować w bajce dla dzieci? Szok!
Tak. Jest morał i to mądry morał. Twórcy bardzo dobrze pokazali, jak współczesne dzieci przyklejone do ekranów smartfonów nie tylko tracą kontakt z rzeczywistością, rówieśnikami i innymi ludźmi, ale również pozbawiają się najcenniejszego dziecięcego pierwiastka, jakim jest wyobraźnia. To wyobraźnia jest przecież kluczowa w „Akademii Pana Kleksa”! Bez niej nie istnieje ani Kleks, ani postacie ze wszystkich bajek i baśni. Można z łatwością znaleźć tu analogię do innej pięknej opowieści filmowej dla dzieci, czyli „Niekończącej się opowieści”. Tam nicość pochłaniała świat fantazji i tylko dziecięce marzenia mogły go uratować. Co ostatecznie wydarzy się w świecie Pana Kleksa? Wiem, ale nie powiem 😛
Kleks i wynalazek Filipa Golarza — czy warto?
Oczywiście, że warto! Jeśli film spodoba Ci się tak, jak nam się spodobał, to wspaniale. Jeśli nie — to przynajmniej będziesz wiedzieć, dlaczego 😉 A tak poważnie — jeśli spodobała Ci się pierwsza część, prawdopodobnie spodoba Ci się i „Kleks i wynalazek Filipa Golarza”. Mnie oglądało się ją już dużo lepiej, ponieważ wiedziałam, czego mogę się spodziewać. Przestałam porównywać film z książką i dawnymi adaptacjami. To zupełnie współczesna wersja przygód Pana Kleksa, z nowoczesną ścieżką dźwiękową, podejmująca aktualną problematykę otaczającej nas rzeczywistości i nakręcona przy wykorzystaniu nowoczesnych technologii oraz efektów specjalnych. I znowu muszę zakończyć podobnie jak rok temu: nie mogę się już doczekać kolejnej części 😉 Znając życie przyjdzie mi czekać następny rok 😉
PS Tym, którzy nie będą mogli doczekać się spotkania z Panem Kleksem, polecam wypad do Katowic do Bajki Pana Kleksa, o której pisałam TUTAJ. 😉