Używasz AdBlocka?

Dzięki reklamom, linkom afiliacyjnym i artykułom sponsorowanym
mogę nadal pisać o rodzinnych podróżach.
Jeśli możesz, wyłącz proszę AdBlocka w swojej przeglądarce.

Drożyzna nad Bałtykiem i paragony grozy

O tym, że wakacje nad polskim morzem mogą być droższe niż wczasy lotnicze za granicą wiadomo nie od dziś. Każdego roku pojawiają się „odkrywcze” opinie o drożyźnie w nadmorskich kurortach, a w social mediach publikowane są paragony grozy. Ile w tym prawdy?

Wakacje nad polskim morzem – czy jest drogo?

Po pierwsze trzeba pamiętać, że wszędzie jest drogo i ceny wzrosły nie tylko nad polskim morzem, ale także w górach, nad jeziorami, w miastach i na wsiach. Mamy rekordowo wysoką inflację, dlatego nie ma kompletnie nic dziwnego w tym, że rosną także koszty wakacji. Czy wakacje nad Bałtykiem są droższe niż wakacje w górach i innych lokalizacjach? Według mnie nie ma takiej zasady. Dwa dni temu wróciliśmy z wakacji w Rowach, wcześniej zaliczyliśmy Zakopane, Kraków i Ojców, a mieszkamy w Beskidach, więc mam jako takie porównanie cenowe.

Ceny noclegów nad morzem

Ceny noclegów nad morzem sukcesywnie rosną od paru sezonów. O ile jeszcze parę lat temu pobyt z przyczepą rodziny 2+2 można było zmieścić w kwocie około 100 zł na dobę, to w tym roku trzeba na to przeznaczyć już około 200 zł. To cena, którą obliczyłam dla naszego zestawu na naszym ulubionym nadmorskim campingu Przymorze w Rowach (przeczytasz o nim TUTAJ), ale sprawdzałam także cenniki kilku innych polecanych campingów nadmorskich i kalkulacje najczęściej nawet przekraczały 200 zł na dobę. Przypominam, że mówimy tu o koszcie wakacji z własną przyczepą (jeśli ktoś myśli, że wakacje w przyczepie są mega tanie – jest w błędzie). W tym przypadku, faktycznie dobre campingi nad morzem są droższe niż w innych rejonach, ale ceny wzrosły także na Jurze i w Beskidach (podejrzewam, że także w innych rejonach).

Podobnie ma się sytuacja z noclegami. Rodzina 2+2 zapłaci średnio za nocleg około 300 zł lub więcej za dobę. Czy jest to cena, która szczególnie wyróżnia morze? W rozpoznawalnych miejscowościach turystycznych trudno znaleźć pokój rodzinny za mniej niż 200 zł i ceny wszędzie są wyższe. Pisząc o tych kwotach mam na myśli obiekty noclegowe o dobrych opiniach i przyzwoitym standardzie. Oczywiście można znaleźć tańsze campingi i noclegi, ale zazwyczaj kosztem jakości. W przypadku karawaningu można także podróżować na dziko (za darmoszkę lub prawie za darmo), ale jeśli chodzi o ceny noclegów – tegoroczne ceny są zazwyczaj wyraźnie wyższe niż w latach ubiegłych.

Paragony grozy nad morzem

Ceny usług gastronomicznych także poszły w górę, nie tylko nad morzem. Jeszcze rok temu na obiad dla 4-osobowej rodziny trzeba było liczyć około 100 zł. Dziś takiej ceny na próżno szukać. Za obiad dla naszej czwórki płaciliśmy nad Bałtykiem mniej więcej 150-250 zł (nad morzem cenę robią ryby liczone na wagę i zamawiając takie danie trzeba mieć świadomość, że za samą rybę zapłacimy 30 i więcej złotych plus dodatki). I znów pytanie, czy morze wyróżnia się w zakresie cen w restauracjach czymś szczególnym? Według mnie nie. Wiele punktów gastronomicznych nad morzem (i nie tylko) oferuje promocje w stylu „obiad dnia”, gdzie często w granicach 30 zł można kupić zupę, danie główne i kompot. To nadal 120 zł za 4 obiady, ale to także dobra cena – porównywalna z cenami w restauracjach w innych częściach kraju. Dodam, że w Zakopanem za przeciętny jednodaniowy obiad dla siebie i dzieci płaciłam także ponad 100 zł (za 3 osoby, a nie 4), więc nadmorskich paragonów grozy nie kupuję.

Podobnie jak z noclegami, tak również z gastronomią, niemal w każdym kurorcie znajdują się lokale z pyszną, domową kuchnią w rozsądnych cenach, ale trzeba ich zwyczajnie poszukać, popytać na grupach, porozmawiać z innymi turystami. Poza tym – jeśli wybierasz danie z menu, widzisz też cenę. Skąd biorą się paragony grozy? Nie wiem. 😉 Paragon grozy to dowód na to, że nie potrafi się czytać menu, albo ma się problem z dodawaniem :/, bo nie wiem jak to inaczej skomentować. Wystarczy sprawdzić ceny, zanim złoży się zamówienie. No chyba, że chodzi o wątpliwej jakości lans na paragon grozy (paragony grozy zapewne dobrze podbijają oglądalność profilu – stąd być może ich popularność w social mediach).

Ceny w restauracjach nad morzem i w innych miejscach wakacyjnych nie są niskie i czasem bywają zaskakująco nieadekwatne do niczego. Przykład: w Poddąbiu nad morzem w smażalni (bardzo fajnej, z wędzonymi na świeżo rybkami) można kupić 3 placki ziemniaczane ze śmietaną za 15 zł (jedno z ulubionych dań moich córek). Za 2 placki ziemniaczane ze śmietaną na słodko w Rowach w jednym z bardziej znanych punktów gastronomicznych trzeba zapłacić 46 zł (!). Jakbym chciała mieć fotkę paragonu grozy – ten spokojnie by się nadał 🙂 To kwestia wyboru miejsca i tyle. Osobiście najbardziej lubię bary mleczne, które świetnie sprawdzają się przy dzieciach, a na dodatek bywają przystępne cenowo, ale niestety nie wszędzie takie funkcjonują.

Gofry za 30 zł i drogocenne lody

Nocleg i obiady to nie wszystko. Wszyscy rodzice wiedzą doskonale, że z dziećmi nie przejdą wakacje bez lodów, gofrów i innych smakowitości. O ile suchego gofra kupicie za 8-10 zł, to gofry z dodatkami kosztują nawet około 30 zł. Jeśli porównać tę cenę z kosztem zestawu obiadowego, to mam głębokie poczucie dysproporcji. No bo jak – tyle samo płacić za głupiego gofra, co za pełnowartościowy posiłek? Takie szaleństwo cenowe nie jest wcale zarezerwowane dla wakacji nad morzem, bo w Zakopanem ceny są porównywalne.

W tym roku na próżno też szukać gałki lodów w cenie 3 zł, ale dotyczy to nie tylko morza. Faktycznie jednak nad Bałtykiem za lody z automatu zapłacić trzeba około 10 zł i więcej, a ceny shake`ów, deserów, mrożonych napojów i innych smakołyków potrafią zwalić z nóg. Fenomenem jest dla mnie od lat ziemniak na patyku w formie sprężynki, za którego trzeba zapłacić około 16 zł, a jednak ludzie go kupują.

Atrakcje dla dzieci nad morzem

Jako dziecko co roku jeździłam nad Bałtyk na wakacje i z tego, co pamiętam, największą atrakcją było morze, plaża, budowanie zamków z piasku i zbieranie muszelek. Dziś dzieci kuszone są wokół tysiącem bodźców wizualnych i dźwiękowych i okazuje się, że samo morze to za mało. Chciałoby się jeszcze gokarty, wodne kule, dmuchańce, łódeczki, rowerki, samochodziki, przeróżne pojazdy elektryczne, lunaparki, wystawy… Końca nie ma, a worek okazuje się szybo mieć dno, bo każda z tych atrakcji nie kosztuje 5 zł, tylko kilkanaście albo kilkadziesiąt. Czasem myślę, że ten świat idzie w złą stronę… Nasze dzieci oczywiście także tych atrakcji pragną i nie ma wyjazdu bez marudzenia, ale staramy się zachować w tym jakiś rozsądek. Te wszystkie atrakcje dla dzieci i stragany potrafią nieźle namieszać i zwyczajnie popsuć wyjazd.

Drogie wakacje nad morzem czy drogie wakacje w Polsce?

Nad morzem faktycznie jest nieco drożej, ale wiele produktów i usług ma nadal porównywalne ceny z tymi w innych rejonach (szczególnie, jeśli porównać je z cenami w polskich kurortach). Czasem można trafić na takie perełki, jak toaleta płatna 5 zł pod zamkiem w Pieskowej Skale (na Jurze, a nie nad morzem), ale mam wrażenie, że niektórzy przedsiębiorcy zwyczajnie wykorzystują inflację do sztucznego podnoszenia cen. Wakacje w tym roku nie są tanie, dlatego Polska nie przeżywa już takiego oblężenia jak w minionych latach. Turyści częściej decydują się na krótsze pobyty, rzadziej odwiedzają restauracje i szukają tańszych rozwiązań. Pamiętać jednak należy, że mniejsza ilość letników w polskich kurortach, to nie tylko kwestia cen, ale także fakt, że nie mamy już pandemicznych obostrzeń, które wiele osób siłą rzeczy zatrzymało na wakacje w Polsce, jak również nie można już korzystać z rządowych bonów turystycznych, które także napędziły ruch w rodzimych interesach.

Wakacje w Polsce czy wakacje zagranicą

Nie wiem czy tu chodzi tylko o kwestie opłacalności. Argumentem za podróżami za granicę jest z całą pewnością kwestia pogody, która w Polsce zawsze jest wielką niewiadomą. My od kilku lat spędzamy wakacje nad Morzem Bałtyckim i dopiero w tym roku nie mieliśmy ładnej pogody. Jest to ryzyko wliczone w cenę, ale bajecznych widoków z klifów i zapachu Bałtyku nie da się poczuć w innych rejonach świata.


Jeśli podobał Ci się artykuł, wesprzyj mnie w tworzeniu następnych treści i zostań Patronem mojego bloga:

Wspieraj Autora na Patronite

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *